Z racji
tego, że sprzedałem udział w
„Sasance 660”, a w ramach nowej maszoperii nie kupiliśmy jeszcze
większego jachtu, to nie planowałem w tym sezonie letnim pływania
po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Ale stało się tak, że kolega
Mikiciuk przesunął początek swojego rejsu z 14 na 17 czerwca i
mając na uwadze to, że od 12 do 17 czerwca jest kilka dni, na które
nie reflektował nikt z udziałowców, skorzystałem z tego terminu i
wraz z koleżanką małżonką wybraliśmy się na Mazury, aby
odpocząć w tamtym klimacie i pożeglować jachtem o nazwie „MARGO”.
W
niedzielę 12 czerwca po przyjechaniu
do Wygryn, umyciu pokładu przepakowaniu bagaży z samochodu do
łódki, zjedzeniu obiadu tj. „zupki z Radomia” wybraliśmy się
na spacer do Kamienia. Po drodze widzieliśmy odpoczywające krowy,
podziwialiśmy proste, strzeliste pod chmury świerki i zachwycaliśmy
się leśnym kwieciem. Po powrocie utrwaliłem aparatem odwiedzające
port łabędzie w promieniach zachodzącego słońca.
Poniedziałek
przywitał nas piękną,
słoneczną pogodą. Udokumentowałem fotograficznie nowe miejsce
postoju „Sasanki” i po śniadaniu udaliśmy się w rejs przez
Bełdany, Śniardwy, Seksty do uroczego zakątka na J. Kaczerajno.
„Ech
Mazury, ileż piękna w
tej krainie.
Jak
wiatr włosy smagnie nagle
to
wypełni także żagle
i
popłynie MARGO poprzez fale,
byle
dalej, byle dalej”.
Płynąc
przez Śniardwy ciszę w
eterze zakłóciło 5 wojskowych śmigłowców przelatujących z
południa na północ. Na Kaczymrajnie można zacumować w wielu
zatoczkach trzcinowych a my zatrzymaliśmy się przy cyplu w
środkowej części jeziora.
„Kaczerajno
urokiem zachwyca,
cisza
i piękna okolica,
na
cyplu z ogniskiem polana,
nad
ogniskiem trzy dęby koronami
splecione
i
łódka do drzewa przycumowana.
Jutro
przyjdzie opuszczać tę
stronę”.
14 czerwca
we wtorek przed wypłynięciem
w rejs robimy sesję zdjęciową „Sasance” z nowymi
„spomlekowskimi” żaglami. Żal opuszczać to miejsce ale komu w
drogę temu czas. Wielokrotnie przepływaliśmy przez Seksty ale
nigdy nie płynęliśmy w kierunku wioski Zdory. Tym razem przed
wypłynięciem na Śniardwy obieramy kurs na Zdory. Na wschodnim i
zachodnim brzegu nie zauważamy miejsc do cumowania zaś na północnym
jest kilka pomostów (najprawdopodobniej prywatnych) gdzie w razie
nagłej potrzeby można się zatrzymać.
Płynąc
przez Śniardwy mamy pełny
wiatr, więc ustawiamy żagle „na motyla” i obieramy kurs do
Popielna. W 17-tym roku systematycznego żeglowania na Mazurach
pierwszy raz zawitaliśmy do tego portu. Po obiedzie wybieramy się
na spacer do Wierzby i Przeczki. Po drodze podziwiamy z lądu
mazurski krajobraz, te polne drożyny, te łany zbóż, te pagórki a
także stada krów wypasających się na soczystych łąkach.
Ale nie
wszystko było takie piękne.
Będąc w Przeczce i spacerując brzegiem jeziora gryzą w oczy
śmieci pozostawione przez turystów a biorąc pod uwagę to miejsce
w znacznej mierze jest to dzieło żeglarzy. Do czytających ten
tekst apeluję aby puszki, worki zabierać ze sobą do portów gdzie
są kosze na śmieci a czynności opróżniania organizmu (szczanie,
sranie) i zużyty papier toaletowy przysypywać ziemią. Dobrze mieć
na jachcie saperkę i robić z niej użytek do tych czynności.
„Przez
Śniardwy, baksztagiem
do
Popielna nas przywiało.
Na
obiad sandacza się
posmakowało.
Spacerkiem
do Wierzby i do
Przeczki się udało
a po
powrocie na jacht piwa się
wychłeptało”.
Środa - 15
czerwca, wstaję rano aby
sfotografować wschód słońca. Niestety moje plany zrewidował
„Neptun” i z kierunku NE w stronę Popielna posłał chmury, dane
mi było tylko zobaczyć poświatę wschodzącego słońca.
Zachmurzenie dało też drobny opad deszczu, który to opad
zlekceważyliśmy i udaliśmy się w trzygodzinny rejs po Śniardwach
a po wpłynięciu na J. Mikołajskie przestało padać i już z
suchym pokładem a także suchymi żaglami dobiliśmy do portu w
wiosce żeglarskiej w Mikołajkach.
„Po
Śniardwach w deszczyku
żeśmy halsowali
i do
Mikołajek na nocleg
zacumowali.
Mikołajki
w pełnej krasie –
pozdrawiają Was Wojtasie”.
Po
południu chmury się rozpłynęły
i zaświeciło słoneczko co pozwoliło nam na odbycie spaceru po tym
pięknym mazurskim miasteczku. Nie sposób było nie zauważyć
konstrukcji nowego, spacerowego mostu. Po obejrzeniu centrum
Mikołajek poszliśmy zobaczyć – co tam nowego „słychać” w
Hotelu Gołębiewskim. Cały teren jest pięknie zagospodarowany,
budynek swoim majestatem wpisał się już w mikołajski krajobraz.
Nowością jest wyciąg narciarski ok. 400m. co w sezonie zimowym
znacznie uatrakcyjni ofertę turystyczną tak dla gości hotelowych
jak i innych chętnych.
16 czerwca
– czwartek. Noc upłynęła
spokojnie na co w Mikołajkach zwłaszcza w sezonie (od wakacji) nie
można liczyć. Dzikie tłumy turystów, często rozwydrzona młodzież
bawiąca się do rana sprawiają, że o nocny wypoczynek w
Mikołajkach jest trudno. Wypływamy w południe obierając kurs na
Wygryny. Na J. Mikołajskim zauważamy na powierzchni wody wielkie
stado kormoranów, na niebie zaś widoczny jest klucz tych ptaków w
locie. Do Wierzby płyniemy jednym halsem w 0,5 godz. a przez Bełdany
mamy „mordewind” i do Wygryn robimy 30 zwrotów (halsów) przez
sztag w 3 godz. Po zacumowaniu ponownie gościmy parę łabędzi z
piątką „młodzieży” przy czym jedno maleństwo usadowiło się
na grzbiecie (plecach) mamy. Przy pojawieniu się drugiego samca małe
zgromadziły się przy łabędzicy a „łabędź – tata”
popłynął do intruza i odbywał z nim ciekawy dla nas taniec,
pływali obok siebie z nastroszonymi skrzydłami przez jakieś 10-15
minut. Ostatni żeglarski dzień pożegnał nas fotogenicznym
zachodem słońca.
Piątek 17
czerwca. O godz. 6.30 mamy
telefon z informacją, że zmiennicy są już w trasie, i że
przyjadą ok. godz. 10.oo. Bagaże przenosimy do samochodu, robimy
klar na pokładzie: sprzątanie i czyszczenie bakist, trzepanie
dywanika, szorowanie pokładu. O godz. 10,10 przybywa nowa załoga ze
sternikiem Krzysztofem Mikiciukiem. Przekazujemy łódkę, wypijamy
wspólnie kawę i udajemy się w drogę powrotną do Radzynia. Ok.
godz. 14.oo zatrzymujemy się na obiad w „Zajeździe Leśnym” i
dzięki temu, że zrobiliśmy sobie „popas” nie trafiliśmy na
burzę, która opóźniła nasz powrót do domu gdyż siła wiatru
była tak duża, że powyrywała drzewa z korzeniami i powaliła je
na drogę. Przybyli strażacy udrożnili przejazd i mogliśmy
podróżować dalej.
W rejsie
udział wzięli Krystyna i
Zbigniew Wojtasiowie. Cytaty pochodzą z SMS-ów.
Fotorelacja
z rejsu tutaj.
|